piątek, 31 sierpnia 2012

dzień 58 - po pomiarach

Jak widać trzeci tydzień organizm trzyma wagę około 91 kilo. Strasznie słaby wynik. Raz się zwiększa tłuszcz, a schodzi więcej wody, drugi raz odwrotnie. Tłuszczu jest relatywnie mało dlatego trzeba popracowac nad drugim składnikiem. Czy powinienem się poddać ?

Absolutnie NIE! Każdy dzień z trzymaniem diety to MÓJ (WASZ) dzień. Nie wolno stracić tego do czego doszliście. Teraz tym bardziej wzrasta chęć udowodnienia sobie, to MY decydujemy o tym jak będziemy wyglądać. Nie ludzie, nie przyzwyczajenia, nie żaden organizm tylko MY!!! Zapamiętajcie to sobie. Ja przekroczyłem niedawno granicę na bieżni i będę biegał prędkością 10 przez 20 minut minimum, doszedł basen i to regularnie bo w okresie wakacji baseny są pozamykane. I oczywiście pilnowanie diety i godzin posiłków.

Najgorsze jest to kiedy chcesz wejśc na wagę i sprawdzić w między czasie ile się waży. To jest oczywiście dozwolone i robiłem tak gdy dietetyczka była na wakacjach, a ważenie u Niej miałem za dwa tygodnie, DLatego po tygodniu zważyłem się. Tym razem jednak na wagę chcę wejść 13 wrzesnia. Strasznie to odległy termin ale taki jest i zobaczymy różniecę. Z pewnością jakaś będzie.

3 majcie się

czwartek, 30 sierpnia 2012

dzień 57 - mój mały rekord

Nie, nie, nie, nie chodzi tu o granice 90 kg. Wczoraj natomiast byłem na siłowni i zacząłem jak co zawsze prędkość 3 km/h za minutę 6 km/h i za minutę włączyłem 10 km/h. Pomyślałem, że może dam rade biec przez 20 minut. Po dziesięciu chciałem odpocząć ale szkoda mi było stracić tego czasu i stało się. Nawet nie byłem jakoś specjalnie wymęczony ale biegłem przez 20 minut prędkością 10 km/h a w sumie pokonałem dystans ponad 3.5 km. Gdyby ktoś dwa miesiące temu powiedział, że dam radę tyle przebiec to nigdy bym nie uwierzył. Oczywiście dla tych co biegają od lat to pewnie śmieszny dystans ale jeśli ktoś chce sprawdzić jak to jest to włączcie sobie dziesiątkę :D

Dziś uświadomiłem sobie, że nie chce już pośredniego celu samego w sobie. Nie wiem czy waże 89.9 czy 91 czy 92 kg ale nie ma znaczenia przez ile tygodni taka waga się będzie utrzymywać i tak musi w końcu odpuścić bo ja nawyków nie zmienię a cel to 71 - 75 kg. Dopiero to da mi satysfakcję.

wtorek, 28 sierpnia 2012

dzień 55 - woda i sól

Zastanawiałem się o co chodzi z tą wodą i solą? Jak sól zatrzymuje wodę w organizmie, po co? Żebyśmy tyli? A ile soli nam szkodzi, ile możemy jej zjeść, aaaaa tyle pytań, a odpowiedź jest nadzwyczaj prosta, otóż zbyt duża ilość takiej soli powoduje, że woda gromadzi się w naszym organizmie, aby tę sól rozpuścić. Co oznacza, że jeśli zjemy 2 gramy soli to zatrzymamy w sobie około 1.5 litra wody, a to przekłada się na 1.5 kg wagi. Jak dla mnie dość przekonywujące do tego by omijać ten biały syf jak najdalej.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

dzień 54 - domowy grill

Od kilku dni szukałem grilla. Najlepiej żeby był gazowy i mógłbym go używać w domu. Oczywiście, nie ma problemu ze znalezieniem takich zabawek ale cena nie jest już taka fajna. Mniej więcej musiałbym wydać od około 600 do nawet 1200 pln. I to chyba z tego o widziałem to nie był grill przemysłowy. Zwątpiłem więc w moje ukochane grillowane mięsko i postanowiłem, że usatysfakcjonuję się zwykłą patelnią. Pech albo i szczęście chciał/o, że w domu nie mam patelni (chwilowo jestem na starych śmieciach i ogarniam po remoncie różne sprawy). I tak grzebiąc i szukając czegoś co nadawało by się do smażenia znalazłem okrągłą kratkę od mikrofalówki. Na tej kratce można było w kuchence grillować więc niewiele myśląc ustawiłem ja nad największym palnikiem. Przygotowałem mięsiwo na dwa dni poniżej macie efekty.






Nieważne co tu zaszło ale te jej ręce i mina mnie rozwaliły na maksa

niedziela, 26 sierpnia 2012

dzień 53 - budzi radość

Tak zwane przed i po. Aż musiałem się z Wami tym podzielić. niektóre przemiany są wręcz nieprawdopodobne. Aż niemożliwe, żeby tyle schudnąć ale jeśli to nie jest fake to jestem pod wrażeniem i chce wierzyć, że to jest możliwe.


sobota, 25 sierpnia 2012

dzień 52

Czas szybko leci. Niebawem będzie 65 dni jak będę na diecie, a do końca próby zostanie 300. Tylko 300 dni, czy wtedy spojrzę wstecz i uśmiechnę się, czy osiągnę swoje założenia? Czy będę ważył w granicach 70 kilo? Nie potrafię teraz na te pytania odpowiedzieć. Ale wkrótce się przekonamy. I tak dałem sobie czasu więcej o 2 miesiące niż przewidywany spadek wagi jaki był z wyliczeń 9-10 miesięcy. Z każdym dniem widzę jak znajomi jedzą niezdrowe rzeczy: zapiekanki, pizze, KFC, McDonalds, kebaby. Nie pamiętam bym dostrzegł ludzi którzy tak samo nagminnie jedli by owoce. Czemu daliśmy się opętać temu wszystkiemu? Być może dlatego, że są osoby, które chcą opchnąć to wszystko co jest szybkie i tanie w produkcji. Powiem Wam, że dieta a właściwie ten styl życia jaki przyjdzie Wam zorganizować dla siebie samych nie jest tani. Przynajmniej na początku nie jest. Po czasie zaczniecie ogarniać czego i ile kupować i co czym zastępować. Ale zdrowo nie znaczy tanio. Uważam, że to źle bo przez to wiele osób się zniechęca i nie ma co się im dziwić. W każdym razie tak smutno jakoś.


piątek, 24 sierpnia 2012

dzień 51 - ponowne odchudzanie

Zróbmy teraz takie założenie, że ważę 92 kilo i mam zamiar od dziś się odchudzać. Jak ważyłem prawie 100 to 3 kilo zeszło od razu. Być może i teraz tak samo będzie. Czyli zaczynam od 5 posiłków dziennie i około 150 gramów obiad i połowa porcji obiadowej na kolacje. Do tego picie wody i jedzenie dużo owoców. Oczywiście zero słodyczy, zero napojów gazowanych. Zobaczymy jak mi pójdzie.

czwartek, 23 sierpnia 2012

dzień 50 - zwrot

Miałem jechać na mały urlop ale nie dostałem go w tym tygodniu. więc wczoraj poszedłem się zważyć do dietetyczki. Nastąpił mały zwrot z 91.2 wskoczyło na 92.0 kilo. Pytanie co się stało ? Można powiedzieć, że wieczorne ważenie zawiera jeszcze wszystko co spożyto za dnia. Mogła to być woda, ale waga elektroniczna pokazała, że wzrosło 0.4 tłuszczu i 0.4 wody. Ostatnio zmniejszyłem porcje o 50 gramów. Ale nie zwiększyłem częstotliwości jedzenia. Można jeść normalnie 150 gramów co 3-3.5 godziny albo 100 gramów co 2-2.5 godziny. Mój organizm zaczął gromadzić zapasy bo zauważył, że dostaje mniej energii niż potrzeba. Dla mojej wagi jest obliczona odpowiednia ilość dostarczenia energii i tego trzeba się trzymać. Także nie róbcie tego błędu i sami nie kombinujcie.

wtorek, 21 sierpnia 2012

dzień 48 - zminay

Dziś chciałem podzielić się kilkoma sprawami. Mianowicie zauważyłem pewne zmiany w swoim organizmie. Poprawa kondycji , znacznie się zwiększyła, znacznie i to czuje kiedy ćwiczę, kiedy jest mi mało i chcę więcej wysiłku. Ale do tego wrócimy. Kolejna zmiana to taka, że mniej się pocę. Kiedyś wykonywałem podobne prace i byłem zalany potem. W weekend gdy wykonywałem to samo, pot pojawił się dopiero pod koniec pracy, ale ma też inny zapach. Pewnie jest to spowodowane zmianą żywieniową.

W tym tygodniu nie dostałem urlopu, może się uda na kolejny tydzień. Tymczasem wracając do tematu wczoraj byłem na bieżni obok mnie dwa stanowiska dalej było dwóch chłopaków. Takie brzydko mówiąc tłuściochy. To znaczy są ludzie grubi, że mają taki zbity brzuch ale twardy, a oni mieli dużo tłuszczu. Pozwalam sobie na taką nazwę nie przez brak szacunku ale sam byłem tłuścioszkiem więc to słowo najlepiej oddaje co chcę przekazać. Obydwoje rozmawiali o tym, że trzeba jeść 3 posiłki, drugi mówi, że 5 lub nawet 6 co dwie i pół godziny. Gadka była długa tak 15 minut. Z tego co widziałem to spacerowali około 5 km/h. Ja po dwóch minutach włączyłem prędkość 10 i biegłem tak 15 minut. Dlatego jak pisałem na początku zauważyłem poprawę kondycji.

Wtedy uświadomiłem sobie ile znaczy motywacja. To dobrze, że zaczęli ćwiczyć, to duży plus. Ale ja będąc sam zebrałem się w sobie i wyciskam poty i widzę taką różnicę kiedy ktoś chodzi by zaspokoić psychikę. Po 15 minutach włączyłem 5 by się napić, wtedy zakończyli spacer i zeszli. Ja jeszcze miałem 5 minut biegania W sumie około 3 kilometrów w 21 minut.

Odnosząc się do tematu "zmiany" chce wprowadzić to wszystkich posiłków zmniejszenie porcji o 50 gramów. Czyli obiad zamiast 150 to 100 gramów, kolacja polowe porcji obiadowej. Chcę sprawdzić jak zachowa się organizm i czy będzie występował większy głód czy niewiele się zmieni. Prawidłowa porcja jedzenia gdy organizm wysyła sygnał o doładowanie energii to tyle co mieści się w garści jednej dłoni. I nawet nie macie pojęcia jak bardzo chcę to sprawdzić.

sobota, 18 sierpnia 2012

dzień 45 - Czy A6W szkodzi na kręgosłup ?

No i teraz mamy temat podzielony. Jedni mówią, że A6W szkodzi inni, że jak się prawidłowo wykonuje to ćwiczenia nie są szkodliwe. Ale kto wykonuje to poprawnie ? Kolejna sprawa to zbyt duże obciążenie brzucha. Jak dla mnie to mięśnie powinny mieć czas na regenerację czyli co drugi dzień dobrze wykonywać ćwiczenia na te same partie mięśni. A w szóstce wykonujemy co dzień. Myślę, że jak się nie schudnie to ta cała 6 Wadera nie wiele pomoże. Ja sam odczuwałem te ćwiczenia. Nigdy nie dotrwałem do końca ale pewnie ten dyskomfort mnie zniechęcił. Ćwiczenia powinny być męczące ale nie powodujące, że zastanawiamy się czy aby na pewno są zdrowe.

Ciekawi mnie co Wy o tym myślicie ?

piątek, 17 sierpnia 2012

dzień 44 - pokoik skończony

Witam w piątkowy piątek, jeden z najlepszych dni w tygodniu. Planuje sobie wyjechać na kilka dni dlatego wczoraj u dietetyczki musiałem zaopatrzeć się na dietę dwutygodniową. Nie będę też miał możliwości pisania postów ale z pewnością odezwę się jak wrócę. Może tak na Mazury wyskoczę w sumie w jeziorku to czy deszcz czy nie to się można wykąpać a w morzu to pewnie zimnica. Mam znajomego, który prowadzi szkołę nurkowania i mnie namawia na przyjazd. Jeszcze nie nurkowałem i trochę Wam powiem jestem zaciekawiony.

Wczoraj byłem u dietetyczki na kontroli i z dumą przyznam, że ważę 91.2 to spory sukces zwłaszcza, że nie spodziewałem się aż takiego spadku. 1.4 kg tłuszczu, a reszta to woda. Ten kilogram by przekroczyć granicę poniżej 90 to będzie mój najdłuższy maraton. Ponieważ planuje wyjechać z pewnością aktywność zmaleje ale i też będę starał się jeść o stałych porach. Być może znajdzie się jakieś miejsce z kuchnią i wtedy będzie można sobie robić samemu potrawy.

A co do pokoiku to właśnie wykończyłem i wygląda sobie skromnie. Taka w sumie miejscówka na spanie tylko. Kolory to są zupełnie niedobrane ale już nie chce mi się zmieniać więc wynik końcowy poniżej.





Podskakowywać

czwartek, 16 sierpnia 2012

dzień 43 - wazopresyna, a woda w organizmie

Przesunął się dzień ważenia z wczoraj na dziś. Czuję się świetnie zadziwiające ale zawsze myślałem, że jestem gruby od tłuszczu. Jak się okazuje największym problemem jest woda w organizmie. Każdy zapewne nie raz o tym słyszał, że sól zatrzymuje wodę. Ale o co w tym chodzi ? Za regulację wody w organizmie odpowiedzialna jest wazopresyna - hormon wydzielany przez tylny płat przysadki mózgowej.

Jeżeli nie dostarczamy odpowiedniej ilości wody do organizmu to hormon ten reguluje jej wydalanie. Kiedy natomiast pijemy bardzo dużo wtedy wszystko jest w porządku bo organizm wie, że zawsze ma zapas. Wygląda to trochę tak jak z jedzeniem. Jemy z odstępami do 3-4 godzin by nauczyć nasz mózg, że może uwalniać zapasy tłuszczu bo i tak regularnie dostanie porcje energii.

Wniosek z tego taki, że na prawdę zmuszajcie się i pijcie dużo, dużo wody. Nawet do 2 litrów dziennie. To przyzwyczai nasz organizm do ciągłego zapasu do tego, że wody ma na zawołanie i pozwoli na prawidłową regulację.

A teraz mały obrazek. Ile to się trzeba namęczyć, żeby dostrzec co tu się dzieje.



środa, 15 sierpnia 2012

dzień 42 - podsłuchana rozmowa

- Cześć
- No cześć
- Hehe słyszałeś nowiny, znowu się odchudza
- A co on baba jest ? hahahahaha
- hhhaahahah, rozwalasz mnie, który to już raz próbuje ?
- Nie wiem pewnie z dziesiąty
- Jak nie lepiej, ale zobacz już prawie 9 kilo zrzucił
- No zawsze wtedy się załamuje, czas zacząć go dołować
- Oooo i znowu nie pozwolisz mu zejść poniżej 90 kilo ?
- Przetrzymam go dwa, może trzy tygodnie.
- Po tygodniu wymięknie i znowu zacznie kebaby, czekolady
- I słodkie napoje ahhhhh
- Sesesesese
- No to operacja "grubcio" rozpoczęta
- Dobra to ja się zawijam, trzymaj się Mózg
- No trzymaj się Tłuszczyk

Właśnie takie mam teraz odczucie, że mój organizm się ze mnie nabija i chce mnie przetrzymać. Ale tym razem nie wymięknę i nie myślę sobie, że mam nadzieję że dam radę tylko ja to wiem. Czuje się coraz lepiej, spodnie i bluzki zaczynają być duże na siłowni wzrasta kondycja. A do lata zostało 11 miesięcy, a to bardzo dużo czasu by osiągnąć zamierzony cel.

wtorek, 14 sierpnia 2012

dzień 41 - wielki post

Wow, czuje się jak po symbolicznym wielkim poście. Nie chcę tu włączać wiary bo to każdego indywidualna sprawa ale coś mi się kojarzy liczba 40 z Jezusem i pustynią. W przeciwieństwie do Chrystusa ja odczuwałem głód prawie co dzień. Żołądek przywykł do mniejszych porcji i zaczyna wołać w określonych porach o jedzenie. A kiedy wie, że zawsze coś dostanie pozwala mi na spalanie zapasów energii. Po tylu dniach wcale nie mam uczucia powrotu do tych poprzednich dań. Z czasem dla regulacji żywienia będę mógł jeść śladowe ilości makaronu czy ziemniaków. Teraz nie jest mi to jakoś szczególnie potrzebne. Znaczenie lepiej smakuje mi surówka i mięso niż łączenie tego jeszcze z ziemniakami lub ryżem.

P.s. Czyżby jutro był dzień wolny =(^-^)= Hello Kitty

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

dzień 40 - satysfakcja gwarantowana

Kurcze tyle dni bez słodyczy, bez niezdrowego jedzenia. To tylko 40 dni a wydaje mi się jakby to było nie wiem ile. Pokoik wreszcie skończony, a wczoraj tak mi się zatęskniło za siłownią, że poszedłem pobiegać i porobić brzuszki. Kondycja wzrosła było już prędkością 9 przez 14 minut, a reszta prędkością 10. Gdyby na początku ktoś powiedział, że tak będę biegał w życiu bym mu nie przyznał racji. O albo, że sam pójdę biegać z siebie. Jednak jakby nie patrzeć łatwiej się biega wiedząc, że te 8-9 kilo jest mniej.

40 dni temu jak zaczynałem dietę to znajomi też chcieli zacząć znaczy zamierzali zacząć razem ze mną. Oczywiście później był temat, że oni zaczną od poniedziałku no bo ja zacząłem na drugi dzień od czwartku. To była ich pierwsza wymówka. Takie usprawiedliwienie dla samego siebie, że się coś zrobi gdy nastąpią dane okoliczności. Ja sobie organizuje dietę, układam plan żywieniowy i badam co ze starych nawyków zamienić na te nowe i zdrowsze. Wczoraj się spotkaliśmy akurat mieli przerwę obiadową i wpadli do mnie. Kupili obiad po drodze, a ja myślę sobie co też jedzą i proszę bardzo, to właśnie jest mniej więcej codzienne żarcie moich znajomych


To czarne na ziemniakach to nie są robaki tylko coś co miało być zielone i zdrowe a'la koperek. Faktycznie na tle tego sera ten koperek to samo zdrowie, że hu hu


I jak wam się podoba ? widać ziemniaków nie żałowali, zapchanie się taką kaloryczną bombą to tragedia. Na tym mięsie to chyba jest jakaś szynka czy boczek albo bekon , może pieczarki jakieś i ser. Zapach tej potrawy na żywo sprawiał, że wyglądało smacznie ale ja teraz patrze inaczej na potrawy. W każdym razie oni to jedzą niemal co dzień.

Jak na mnie popatrzyli to byli zdumieni, mówili, że twarz mi się zmieniła, że widać postępy w diecie. Spytałem ich czy nie żałujecie tych prawie 40 dni gdzie jestem o około 9 kilo lżejszy. Zgadnijcie co powiedzieli ? Powiedzieli ze smutną miną, że żałują i że od dziś zaczną się odchudzać. Mowie, że straciliście tylko 40 dni nie pozwólcie przepuścić kolejnych. I potem zaczęły się wywiady wiadomo, a co jem, a jak a czemu to a tamta. Aż było miło móc tak pomóc. A przynajmniej widać w nich duży zapał teraz bo widzieli mnie. Ja pewnie po sobie tak nie widzę, że buzia inna czy coś ale po ubraniach czuje, że jest mnie coraz mniej.

A teraz trzymajcie się nie na głodniaka...




piątek, 10 sierpnia 2012

dzień 37 - żeby chudnąć trzeba jeść

Wedle przybliżonych obliczeń do celu pozostało 17 kilo. Chociaż brzmi nieźle to realizacja jest coraz trudniejsza. Gdy zaczynałem wydawało mi się, że waga szybko ginie, a teraz wręcz odwrotnie. Chociaż będę szczęśliwy jak zobaczę 89 :)

Wczoraj akurat w kuchni robiłem żarcie znaczy podgrzewałem i kumpel był i zapytał co to taka zdrowa żywność. No to mówię, że się odchudzam. Zawsze jak go widziałem to był szczupły i nie przypuszczałbym, że ponad rok temu ważył 106 kilo. Po prostu od zawsze myślałem, że był szczupły. No i pogadaliśmy chwile ale jakże podniosły mi się morale.

Nasz organizm to świetnie zorganizowany zestaw wszystkich narządów. Dawno , dawno temu jak musieliśmy łowić by przetrwać to organizm wysyłał informacje o zapełnieniu głodu z nieco lekkim opóźnieniem. To po to by jeść gdy tylko nadarzy się okazja i uczucie głodu pozostawało nawet kiedy fizycznie żołądek już był pełny. Dziś nie musimy martwić się o jedzenie ale mechanizm pozostał. Dlaczego więc nadal musimy jeść, żeby chudnąć przecież to nie ma sensu ? Ktoś może tak zapytać. Odpowiedź jest prosta. Gdy jesteśmy głodni powinniśmy zjeść małą porcje i odczekać 5 minut. Za jakiś czas znowu troszkę powinniśmy zjeść i tak w odstępach 3 godzinnych. Jeżeli teraz postanowimy zrobić sobie głodówkę. to nasz organizm kiedy jest głodny i spodziewa się jedzenia, a go nie dostaje to uczy się, że coś jest nie tak i czas się bronić. Dlatego gdy pod koniec dnia gdy nic nie jedliście od rana dostanie jedzenie to gromadzi w sobie zapas jako tłuszcz na później. Po to gdyby na wypadek na drugi dzień znowu od rana ten ktoś nie jadł. W ten oto sposób wasze pozorne myślenie, że głodówka jest dobrym wyjściem okazuje się, że jesteście w błędzie.

Co zatem jest najlepsze by jeść i oszukać organizm ? Najpierw zrezygnujcie ze słodkich napojów na rzecz wody. Następnie zrezygnujcie z napojów energetyzujących jak tiger, reed bull , itd wypłukują one magnez. Jeżeli ćwiczycie i macie wysiłek pijcie sok pomidorowy on wypłukuje kwas mlekowy odpowiedzialny za zakwasy. A następnie zmniejszajcie sobie porcie żywnościowe. Optymalnie na obiad to 150 gramów mięsa średnia porcja i dowolna ilość dodatków jak surówka, warzywa. I najważniejsze jeść regularnie. Lepiej nawet podjadać miedzy posiłkami niż nie jeść. W ten sposób organizm nauczy się, że ma zawsze energię i nie musi magazynować a zmniejszając porcję sprawiamy, że zaczyna zużywać trochę poprzednich zapasów.

Brzmi prosto ale od zawsze mamy złe przyzwyczajenia więc nie zmienicie tego w jeden miesiąc. A co najważniejsze zmiana nie może być zmianą której nie akceptujecie tylko się do niej zmuszacie. Tu chodzi by zmienić swój styl życia na taki jaki Wam odpowiada i taki w którym akceptujecie zmiany żywnościowe.

Tymczasem na Tahiti


czwartek, 9 sierpnia 2012

dzień 36 - oszukać organizm

Wczoraj byłem na kontroli wagi i niestety wynik to 93.2 czyli nieznacznie spadła waga jakieś 0.4 kg. Po małym wywiadzie z dietetyczką zauważyliśmy, że mój organizm ma tendencję do spadków co dwa tygodnie i potwierdzimy to za tydzień. Pamiętacie jak pisałem, że kiedyś już kilka razy próbowałem się odchudzać i nie mogłem zejść poniżej 90 kilo. Jak się okazuje mój organizm zbliżając się do tej wagi chce mnie oszukać i zniechęcić do stosowania diety. Taki stan może potrwać nawet 3 tygodnie i ta motywacja o której wczoraj pisałem jest tutaj najbardziej potrzebna.

Moja magiczna granica 90 kilo nie jest tylko liczbą jaka trzeba przekroczyć ale też psychicznym znacznikiem, że zmierzam w dobrym kierunku a zachłyśnięcie się tym stanem przy braku motywacji może spowodować wiele złego jak na przykład powrót do wagi wyjściowej. Ale wczoraj miałem miły akcent w pracy. Kumpel siedzi przy biurku a ja wychodzę z kuchni i nagle słyszę co mnie jest tak coraz mniej ? Nie wiem jak on to zauważył ale powiedział, że jakiś taki mniejszy jestem :D Gdyby to powiedziała koleżanka, która wiedziałaby, że się odchudzam uznałbym to za celowy jakiś tam gest. Gdyby powiedziała to jakaś obca kobieta uznałbym, że chce się umówić na kolacje ze śniadaniem. Ale, że to powiedział ktoś kto nie wiedział, że się odchudzam i to w dodatku tak szczerze powiedziane dało mi niezłego motywatora.

środa, 8 sierpnia 2012

dzień 35 - motywacja

Motywacja to jeden z najważniejszych elementów dążenia do celu. Często tracimy ją kiedy nie widać progresu. Tak samo i u mnie z pewnością przy poprzednich próbach gdy nie było widać zmian albo sobie odpuściłem albo uznałem, że jeden zły posiłek i drugi zły posiłek nie sprawią, że nagle przytyje te stracone 7 kilo. A jednak posiłek za posiłkiem i było 100 kilo znowu.

Przychodzi taki okres gdy najchętniej wrócilibyśmy do starych nawyków. I to dobry odruch przecież całe życie nabieraliście złe nawyki dlatego nie bójcie się swoich myśli ani nie miejcie poczucia winy, że macie ochotę na pełno nielegalnych rzeczy do jedzenia. Ja po 35 dniu odchudzania czuje się świetnie psychicznie i dość silnie ponieważ wytrzymałem ten okres. Ale spojrzeć na moje przebyte dni w porównaniu do 5 lat przyzwyczajeń ? Śmiechu warte, ale każdy cel, każda duża podróż zaczyna się od małego kroku i teraz właśnie namawiam wam do tego kroku.

Jeśli jeszcze się nie zdecydowaliście to nie zaczynajcie od jutra ani od nowego tygodnia, ani od nowego roku, ani od pewnego zdarzenia. ja zacząłem od środy właściwie od czwartku i to był najlepszy moment. Chcesz coś zmienić to zmień teraz.

Dziś mam kolejny dzień ważenia, ponieważ miałem remont i nie zdążyłbym na treningi nie czuję się winny bo sporo potu wylałem przy ogarnianiu pokoju ale brakowało mi tej bieżni i tej maszyny do robienia brzuszków. Dziwne uczucie ale im więcej chudniesz tym masz większą ochotę na coraz więcej ruchu. Czuje, że sporo poszło w dół ale teraz mam wrażenie, że waga nie zmieni się zbytnio. Wiem, że przychodzi taki okres kiedy waga przez pewien czas stoi i tego się obawiałem zawsze czy przebrnę ten okres tym razem ?

wtorek, 7 sierpnia 2012

dzień 34

Witam, witam nie myśleliście chyba, że odpuściłem o nie nie nie. Co prawda przez remont nie chodzę na siłownie ani na basen bo nie mam czasu ale składanie tych mebelków wystarczająco pochłania energię. Jutro dzień ważenia a mam wrażenie, że nic nie schudłem. Chociaż może się mylę. Poniżej tradycyjnie kilka zdjęć z jeszcze niedokończonego pokoju.





Telewizor będzie sobie wisiał na ścianie więc stolik zdobędzie większą funkcjonalność. Planuje skończyć wszystko w tym tygodniu. Została do zawieszenia lampka, tv, roleta i zorganizowanie drzwi :D

Tymczasem w Rosji

piątek, 3 sierpnia 2012

dzień 30 - Burger King

Odkryjmy tajemnice królewskiej kanapki. Grilowany Whopper wygląda pysznie i z pewnością taki jest. Cała kanapka waży około 300 gramów.

Jak zawsze ważymy samo mięso, a jest tego 90gramów co znaczy że przy cenie 9.20 za sztukę to kilogram mięsa to koszt około 102 PLN. Cena widać utrzymuje się na poziomach podobnych. Jedynie najtaniej i najwięcej mięsa ma kebab

A poniżej zapychacze które powodują, że czujemy się najedzeni ale większego pożytku dla naszego organizmu nie ma.


Chyba skończyły mi się restauracje, a właściwie współczesne klozety jedzeniowe. Jak kto woli. I spójrzcie sobie kiedyś na całe rodziny z dziećmi jak przychodzą i zajadają się a dookoła biega grube dziecko, które bardzo chciałoby zestaw z zabawką. Oooo niedoczekanie...

czwartek, 2 sierpnia 2012

dzień 29

Wczoraj byłem u dietetyczki. Była zdumiona bo z 96 spadło do 93.6 czyli, że zgubiłem 2.4 kg. Jak się okazało 2 kg tłuszczu i 0.4 wody. A myślałem, że wodę łatwiej zgubić. Niebawem minie miesiąc odkąd zacząłem moje postanowienie i wiecie co? Jestem dumny na serio dumny. Ciekawe czy ktoś z Was kto to czyta myślał sobie o tym, żeby miesiąc temu też się odchudzić ale zbytnio się ociągał lub ociągała. A to tylko marne 30 dni a postęp jest taki, że szkoda go zaprzepaścić. Dużo jak widzicie daje siłownia i dziś chciałbym wam powiedzieć coś o ćwiczeniach.

Jak już wspomniałem we wcześniejszych postach moje ćwiczenia to głównie bieganie, aż nie nabiorę kondycji. Wtedy dopiero będę mógł sobie pozwolić na rzeźbę. Pierwsze co robię to lekkie rozciąganie. Następnie na przyrządach robię brzuszki 3 serie po 30 brzuszków z obciążeniem 35 kilo. Później wymachy rąk do góry z obciążeniem 25 kilo. I na koniec bieganie z różnym poziomem prędkości. Gdy zaczynałem to prędkość 7-8 była dla mnie wysiłkiem dziś biegłem około 8-10 przez prawie 20 minut. I czuję poprawę kondycji ale mój cel to biec 20 minut cały czas prędkością 10.

I co najważniejsze bo nikt prawie tego nie przestrzega to to, żeby się rozciągać po zakończonych ćwiczeniach. Wtedy właśnie mięśnie najlepiej się dostosowują gdy są rozgrzane. Większość ludzi rozgrzewa się tylko na starcie ale Wy pamiętajcie by robić to także po treningu. I takim sposobem muszę i chcę ćwiczyć aż do moich upragnionych 75 kg.

Pozdrawiam

środa, 1 sierpnia 2012

dzień 28 - remont końcówka

Dziś druga część remontu a właściwie wykończenie. Kolory dobrane zupełnie przypadkowo , ta czerwona ściana będzie raczej zasłonięta więc dominuje kolor jasny przez co pokój będzie nieco wydawał się większy. Powiem wam, że podoba mi się nawet taka praca fizyczna. Uszlachetnia i nie można przytyć :D co mnie cieszy niezmiernie. A teraz kilka zdjęć z końcówki prac.







Do skończenia został kaloryfer, drzwi i futryna. W sumie to jutro planuje dokończyć malowanie ale zobaczę jak czas pozwoli.